24 lipca 2019

Z CHATKI PUCHATKA - DO NARNI 23.03.2019

               Wszechogarniająca cisza, zero wiatru i twój cień coraz dłuższy na połaciach wiosennego śniegu na północnych wystawach Połoniny Wetlińskiej... i tylko ty .... lufa 600 mm i czekanie uda się czy się nie uda itd...

                  Jednak stabilny wyżowy dzień - 23.03.2019 choć bez żylety napawał optymizmem inaczej nie goniłbym mojej białej strzały 170 km w Biesy na darmo. No i opłacało się.

                    Celem była Hasiakowa skała i zachód Słońca z Łomnicą i Lodowym Szczytem. Porządną ekipą wyruszyliśmy ze stolicy Podkarpacia podziwiając po drodze za razem wiosnę i zimę:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                   Tak prezentowały się Bieszczady Wysokie z punktu widokowego nad Lutowiskami. W dole wiosna a na Połoninie Bukowskiej zima...

                    Na miejscu byliśmy ok 15. Tak więc 3 godziny do zachodu jeszcze przed nami i zasłużony odpoczynek przy murach schroniska.

                     Panoramy z Połoniny Wetlińskiej chyba nikomu nie muszę przedstawiać jednakże zbliżenie na Tatry wg Urlicha wygląda tak :

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                      Widzialność owego dnia była wręcz kiepska gdyż na wschód zamykało się to w granicach 70 km co w Bieszczadach nie należy to do super warunków. Tak prezentowała się panorama 75 mm w kierunku Kruchłego Wierchu i Tarnicy:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

             Wyraźnie widać warstwę zanieczyszczeń mniej więcej na wys. ok do 1400 m, jednakże  10 min przed zachodem kiedy już ostrzyłem obiektyw na ledwo majaczące Tatry ukazał się na wschodzie dach Borżawy -Stoj, na którego kiedyś pójdziemy większą ekipą pstryknąć oczywiście Taterki i Radziejową:))

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Połonina Borżawa w promieniach zachodzącego Słońca - 75 km do Stoja.

 

                 Gwóźdź programu rozpoczął występ o 17:44:)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                  a potem była tylko cisza, kłapanie lustra w 6DM2 i 5 minut niezapomnianych wrażeń:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

               W końcu Słoneczko z Kołowym Szczytem i Jagnęcym schowało się za horyzont eksponując nieziemskie kolorki wyraźnie gołym okiem widocznych Tatr.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                 Niestety chmurki nad Tartrami Bielskimi trochę popsuły przedstawienie no ale cóż nie ma nigdy warunków 100%.

                         Jeszcze kilka landszaftów tatrzańskich z tego wieczoru,,, trochę zawaliłem bo na lewo od Gerlacha jakieś  5 stopni powinna być widoczna Kralova Hola ale przez miłość do wierchów fot brak.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sprzęt Canon 6D Mark II + Tamron 150 - 600 DI VC